..:: sDcv Member ::..
Rozdane podziękowania: 17 | Odp: TW "BOLEK" Prawda czy Fałsz ?
Ciekawy tekst znaleziony w sieci dotyczący przemian przed i po 89 roku .
Rzucający trochę światła na prawdę historyczną tamtych czasów i ich skutkach na obecną sytuację polityczną .
Około połowy lat 80-tych wieku XX wymyślono wspólne sprawowanie władzy przez byłych korowców (plus sympatyków KOR-u) i pezetpeerowców. Wykoncypowano, że taki duet delegaci różowej opozycji i delegaci czerwonego reżimu najlepiej poprowadzi nową, już nie peerelowską, lecz demokratyczną Polskę. Kto to wykoncypował? Dwa najtęższe mózgi najtęższy mózg strony reżimowej, osławiony, błyskotliwy rzecznik prasowy rządu, J. Urban, i najtęższy mózg strony opozycyjnej, supergwiazdor `lewicy laickiej" tudzież KOR-u, wodzirej `Salonu" dysydenckiego, A. Michnik.
O Michniku tak pisała znana włoska dziennikarka, B. Spinelli:
`Michnik jest jaskrawym przykładem głębokiej dezorientacji duchowej, która opanowała polską elitę intelektualną. Elitę, która nie chce mieć nic wspólnego z Polską przedwojenną, która nie wie co to znaczy służyć naprawdę krajowi, która żywi pogardę do przedwojennych metod budowania demokracji. Elitę, która jest dzieckiem komunizmu i która siłą rzeczy należy po części do albumu rodzinnego Bieruta, Gomułki, Gierka i Jaruzelskiego". W kwestii władzy najciekawsze zdanie antysalonowego wywodu pani Spinelli brzmiało: `Michnik zdaje się przygotowywać do dziwnych i przewrotnych sojuszów".
Wiosną roku 1985 A. Michnik, pisząc książkę `Rzecz o kompromisie", wysuwa tezę o potrzebie dogadania się z komunistami. Nieomal równocześnie J. Urban przedstawia swoim zwierzchnikom, generałom Jaruzelskiemu i Kiszczakowi, elaborat proponujący to samo (dogadanie się z reprezentującymi `Solidarność" byłymi członkami KOR-u), mądrze argumentując wedle nauk Makiawela: `Doświadczenie wskazuje, że wczorajszy przeciwnik, wciągnięty w obręb władzy, raczej staje się szczególnie gorliwym sojusznikiem niż utajonym wrogiem". J. Kuroń napisze później (wspominając) o komitywie łączącej A. Michnika i J. Urbana: `Bywali często w cocktail-barze w Bristolu i pijali harcerzyki , to jest wódkę wyborową z grapefruitem".
U schyłku lat 70-ych główną (bo masową) siłą strony opozycyjnej nie był KOR była nią `Solidarność". Triumfująca w 1980, spacyfikowana w 1981-1982, funkcjonująca podziemnie przez całe lata 80-e. KOR rozumiał, że musi tę siłę wykorzystać, wchodząc do niej. J. Narbutt: `Korowcy weszli bocznym wejściem, w ostatniej chwili". Weszli, by grać rolę mózgu (elity intelektualnej związku), czyli pełnić funkcję rozgrywającego, razem z charyzmatycznym półanalfabetą Wałęsą jako legendarnym szyldem i symbolem całego buntowniczego ruchu. W latach 90-ych ukazało się sporo prac dających mnóstwo dowodów na to, że ruch był niezwykle mocno kontrolowany przez bezpiekę (według jednych tylko inwigilowany, według drugich sterowany kierowniczo) prac takich, jak `Służby specjalne atakują", `Imperium służb specjalnych", `W uścisku tajnych służb", `Pajęczyna", `Szpiedzy", `Być szpiegiem", `Konfidenci są wśród nas...", itp. Prace te pisali historycy i publicyści obu stron, a ranga faktograficzna tych dzieł budzi spory, naturalne, zważywszy, iż zawartość deprecjonuje (odmitologizowuje) walkę narodowowyzwoleńczą wielkiego ruchu.
Ciekawsze informacje przyszły z zagranicy. Otóż głośnemu rosyjskiemu dysydentowi, pisarzowi W. Bukowskiemu, udało się spenetrować sowieckie tajne archiwa, gdzie przeczytał o `Solidarności" rzeczy bulwersujące. Australijski polonijny `Tygodnik Polski" pisze o tym tak (artykuł W. Michałowskiego): `Skok przez stoczniowy płot małego człowieczka, któremu po latach najbliżsi współpracownicy nie chcą podawać ręki, był elementem określonego scenariusza. Wieloletniemu więźniowi łagrów i psychuszek, mieszkającemu w Anglii Wołodii Bukowskiemu, można wierzyć. Za prezydentury Jelcyna w Rosji umożliwiono mu dostęp do kremlowskich archiwów. Jego zdaniem w powstaniu Solidarności i w inicjatywach okrągłostołowych znaczącą, jeśli nie decydującą rolę odegrały określone służby. Czy ich przedstawiciele spotykali się pod Waszyngtonem, czy pod Moskwą, nie ma zbyt wielkiego znaczenia".
Według `Salonu" to jest właśnie `spiskowa teoria dziejów". Bolesnym dla `Salonu" ciosem stało się więc ogłoszenie przez IPN w kwietniu 2004 roku tajnych meldunków (szyfrogramów), wysyłanych z Moskwy od roku 1983 do 1989. Spotykali się nie pod Waszyngtonem, lecz pod Moskwą!
Całe piętnaście lat antysalonowi Polacy myśleli, że `okrągłostołowy" spisek nazywa się Magdalenka. Ot, czerwone krasnoludki usiadły sobie w leśnym domku z różowymi krasnoludkami, i gęsto zakąszając (są zdjęcia) wynegocjowały szacher-macher, czyli podział ról tudzież łupów w `transformowanym" kraju. Tymczasem było to tylko niuansowanie układu negocjowanego trochę wcześniej i gdzie indziej. Niuansowanie zresztą nie całkiem definitywne, bo po `okrągłym stole" dalej układ precyzowano, też tajnie i też bezpośrednio z Moskwą. W kwietniowym `Biuletynie IPN" pracownik IPN-u, historyk A. Dudek, opublikował szyfrogramy nadsyłane między 1983 a 1989 do J. Seredy, dyrektora kontrwywiadu MSW, przez Żarskiego (kryptonim), szefa Grupy Operacyjnej Wisła, moskiewskiej placówki kontrwywiadu PRL. Wskazują one, że tak przed `okrągłym stołem", jak i po nim, faraon opozycyjnego `Salonu", A. Michnik, prowadził strategiczne rozmowy z wysokimi figurami `aparatu" Kremla. Ł. Perzyna: ` Weterani opozycji antykomunistycznej, którzy na polityce zjedli zęby, przyznają, że szyfrogramy to porażająca lektura. Niektórzy porównują je do zapisu rozmowy Michnika z Lwem Rywinem (...) Z szyfrogramów płynie wniosek, że władze radzieckiej partii komunistycznej już wiosną 1988 roku były gotowe do dialogu z konstruktywną opozycją w Polsce".
Wniosek słuszny i niesłuszny, bo Moskwa już wcześniej była gotowa do tego. A. Dudek, udzielając wywiadu na temat szyfrogramów, które za zgodą IPN-u opublikował, cofa się do 1986 roku: ` Ludziom Jaruzelskiego grunt palił się pod stopami. Dlatego ekipa Gorbaczowa gdzieś od 1986 roku zdecydowana była na zmianę w Polsce (...) Moskwa od dawna nosiła się z zamiarem podjęcia dialogu z konstruktywną opozycją . Wytypowała ludzi, którzy mieli się w niej znaleźć (...) Jasne, że negocjacje były decyzją władz sowieckich, które same wybierały z kim rozmawiają. Wybrano środowisko lewicy post-korowskiej (...) Rozmowy toczono w pewnym sensie obok Jaruzelskiego, ale nie wbrew niemu (...) Rozmowy toczone przez Michnika w Moskwie były wstępem...". Dudek nazwał te rozmowy `niejawnym kontraktem politycznym".
Ów tajny kontrakt polityczny wzbudził tuż po publikacji IPN-u szok wśród komentatorów. Poseł M. Kamiński (PiS):
` W oparciu o te materiały można zadać pytanie o kulisy powstania III RP. Tam, w Biurze Politycznym KPZR, zapadały decyzje dotyczące zmian w Polsce (...) Decyzje polityczne, jak ma wyglądać Polska po okrągłym stole , podjęto nie w Magdalence, lecz w Moskwie. Wykoślawiło to charakter III RP. Do gospodarki wpuszczono na uprzywilejowanych zasadach nomenklaturę, a w służbach specjalnych monopol utrzymali komuniści. Opozycja dostała gwarancje udziału we władzy i częściowych reform. Za to nasi umiarkowani długo nie wspominali o NATO, zaś wojska radzieckie wycofano dopiero w 1993 roku!".
Krótko mówiąc: chodziło o ratowanie polskich komunistów. Nie udało się to nigdzie indziej. W NRD `rewolucja muru", w Czechosłowacji `aksamitna rewolucja", w Bułgarii wygrużenie Żiwkowa, w Rumunii rozstrzelanie Ceausescu, na Łotwie, Litwie (`rewolucja wieży telewizyjnej") i na Węgrzech oraz w Estonii wszędzie komuniści dostali ciężkiego kopa i już nie mogli się podnieść ku dawnej sile i chwale. W Polsce zostali uratowani tak skutecznie, że mimo formalnego `wyzwolenia" (odpeerelizowania) kraju, przetrwali u władzy jako jej współudziałowcy (gen. Jaruzelski prezydentem, gen. Kiszczak wicepremierem, gen. Siwicki ministrem obrony), co szybko (1993) umożliwiło im demokratyczny powrót do władzy samodzielnej mamy już rok 2004, a prezydent to eks-komuch i rząd jest czerwony również. Nasuwa się analogia z bolszewikami Lenina i Stalina, którzy nie przetrwaliby do roku 1920, gdyby nie skuteczna pomoc wojsk anarchisty N. Machno. Armia Czerwona byłaby rozbita (i to kilkakrotnie) przez armie białogwardyjskie, lecz Machno `trzy razy zawierał tajne porozumienia z władzą sowiecką" (O. Gierczikow) i kolejno sparaliżował białą armię Krasnowa (1918, 1919), białą armię Denikina (1919) oraz białą armię Wrangla (1920). Jedynie dzięki sprytowi i militarnym zabiegom tego człowieka, skutecznie wspomagającego sypiącą się Armię Czerwoną, bolszewizm nie został zmieciony. Tamtejsi historycy (m.in. S. Serehin) wykryli, że oryginalnie nie nazywał się Machno, tylko Michno (zapis w akcie urodzenia) vel Michnenko (zapis w akcie urodzenia jego córki). Wróćmy znowu do naszych spraw.
Ostatnio edytowane przez Whitch ; 16-09-10 o 10:26
Powód: pisownia
|